Tesla, Bitcoin i klimat

4 min

Informacja o zainwestowaniu przez Tesla, Inc. w bitcoiny o wartości półtora miliarda dolarów wywołała duże poruszenie. Właściciele największej spośród kryptowalut przyjęli tę wiadomość ze zrozumiałym zadowoleniem. Dzięki zakupowi dokonanemu przez firmę Elona Muska cena jednego bitcoina osiągnęła rekordową wartość 46,5 tysięcy dolarów. U wielu klientów Tesli transakcja ta wywołała jednak sporą konsternację, a nawet nieskrywaną niechęć. Skąd ta rozbieżność reakcji? Chodzi o ślad węglowy kryptowalut.

Musk otwarcie głosi, że najważniejszym celem prowadzonej przez niego firmy jest przyspieszenie rozwoju i popularyzacja odnawialnych źródeł energii, których upowszechnienie się jest niezbędne dla powstrzymania negatywnych zmian klimatycznych.

Produkowane przez Teslę elektryczne samochody, panele słoneczne i akumulatory mają uniezależnić klientów od paliw kopalnych. Firma podkreśla własne działania na rzecz neutralności klimatycznej i na bieżąco raportuje “zaoszczędzone” przez swych klientów emisje dwutlenku węgla.

W tym kontekście inwestycja Muska w bitcoiny jest dla wielu osób co najmniej zaskakująca. Kryptowaluta ta, przy wszystkich jej zaletach, stanowi bowiem obecnie istotne obciążenie dla środowiska naturalnego. Jej ślad węglowy szacowany jest na około 37 megaton (Mt) CO2 rocznie.

Według różnych szacunków bitcoin konsumuje między ~77 a ~121 terawatogodzin (TWh) rocznie. To porównywalna ilość energii jaką wykorzystują rocznie kraje takie jak Chile, Belgia, czy Finlandia. (Dla porównania, popyt Polski na energię elektryczną wynosi około 170 TWh rocznie).

Tylko jedna transakcja z użyciem Bitcoina, generuje zapotrzebowanie na energię elektryczną na poziomie 655 kWh, czyli mniej więcej tyle ile wykorzystuje przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe w około 20 dni.

Skąd bierze się tak duże zapotrzebowanie na energię elektryczną bitcoina? Jest to konsekwencja zastosowanych w nich mechanizmów generowania bitmonet i sprawdzania poprawności dokonywanych przy ich pomocy transakcji (zabezpieczenie przed wielokrotnym wydawaniem tych samych środków).

Operacje te wymagają rozwiązania skomplikowanego działania matematycznego, któremu są w stanie sprostać wyłącznie dedykowane maszyny o wysokiej mocy obliczeniowej i niestety dużym zapotrzebowaniu na energię elektryczną.

Sam fakt, że bitcoin konsumuje energię elektryczną nie jest szczególnie problematyczny. Wszystko, co robimy w sieci generuje zapotrzebowanie na nią. Ja pisząc ten artykuł, a Ty czytając go zwiększamy popyt na energię. Problematyczne jest jednak to, że wykonywanie działań związanych z tworzeniem i obrotem bitcoinami jest opłacalne jedynie tam, gdzie koszty energii elektrycznej są bardzo niskie.

W praktyce oznacza to, że większość operacji związanych z obsługą bitcoinowego łańcucha bloków (blockchain, rozproszona baza danych zawierająca informacje o wszystkich transakcjach) obecnie wykonywanych jest w Chinach z użyciem taniej energii z brudnego węgla. Paradoks bitcoina polega więc na tym, że ta dla wielu osób wciąż futurystyczna waluta napędzana jest energią rodem z początków rewolucji industrialnej.

Musk inwestując środki Tesli w bitcoin wydaje się więc działać w sprzeczności z misją swojej firmy. Czy to oznacza jednak, że wszelkie inwestycje w kryptowaluty, jak i one same są niemożliwe do pogodzenia z bardziej zrównoważonym rozwojem? Niekoniecznie. Szereg trendów pozwala patrzeć na przyszłość tego sektora z umiarkowanym optymizmem.

Po pierwsze spadające ceny energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych sprawiają, że pojawiają się już “czyste” podmioty zdolne do konkurowania z chińskimi kopalniami kryptowalut. Same urządzenia wykorzystywane do ich “wydobywania” stają się też coraz bardziej energooszczędne (choć w tym przypadku problemem jest to, że większość z nich jest tak dalece wyspecjalizowana, że nie ma dla nich żadnego innego zastosowania, przez co po ich wycofaniu z użycia mogą one trafić co najwyżej do recyklingu).

Co być może jednak najważniejsze, rosnąca świadomość problemów związanych ze śladem węglowym kryptowalut sprawia, że twórcy wielu z nich decydują się stopniowo na zastępowanie bardzo energochłonnego mechanizmu potwierdzania transakcji z użyciem matematycznych dowodów wykonanych działań (tzw. proof of work) bardziej przyjaznym środowisku systemem sprawdzania poprawności, zwanym proof of stake.

Ekologiczna przewaga tego ostatniego polega na tym, że potwierdzanie transakcji nie wymaga w nim wykonywania bardzo skomplikowanych działań lecz opiera się na zastawianiu własnych środków. Twórcy Ether (ETH), drugiej co do wartości kryptowaluty rozpoczęli niedawno proces migracji do tego nowego "mechanizmu konsensusu", motywując to m.in. chęcią zniwelowania generowanego przez nią śladu środowiskowego.

Warto uważnie obserwować zmiany zachodzące w tym zkresie, bo to właśnie tempo ich upowszechniania się zdecyduje, czy inwestycja Muska będzie "skokiem ku lepszej przyszłości", czy krokiem wstecz.

Włodzimierz Gogłoza - Head of Corporate Sustainability w All Hands. Doktor nauk prawnych, specjalista z zakresu organizacji i zarządzania przedsiębiorstwami, mający też wieloletnie doświadczenie w doradzaniu podmiotom sektora non profit.